   
   

Ale pomimo to
grupa była zakotwiczona w dalszym ciągu bliżej muzyki
rockowej. Utwory na tej płycie miały wieloznaczny charakter, a
czasem (np. trzeci utwór "Bonjour Chez Vous") graniczyły z
groteską. "La Musique D´Erich Zann" stanowi zespołową
improwizację, zawierającą bezstrukturową ścianę dźwiękową.
  
François Cardon
(skrzypce, stojąc), Gerard
Hourbette (skrzypce, siedząc) i w tle Jean Pierre Soarez.
Wszyscy muzycy Art Zoyd biorący udział w tym koncercie.
Płyta jest wprawdzie bardziej dostępna dla słuchaczy niż obie
poprzednie, ale pomimo to oznacza pewien punkt zwrotny w
biografi zespołu. Skutkiem tego UNIVERS ZERO
zaczął się powoli "rozsypywać", ale nie oznaczało to oficjalne
zaprzestanie działalności, gdyż innej lternatywy nie było.
DENIS kwitował ten okres żartobliwie: "It was an eternal
rebeginning".

Kolejny album z roku 1984 "Uzed"
jest bardzo interesujący, pomimo kalejdoskopowych przemian
personalnych, jakie borykały od dawna grupę. Muzyka stała się
dobitniej rockowa (czyżby ukłon w stronę szerszego kręgu
odbiorców?) ze znacznym podkręceniem wyczadowego rytmu. Po raz
pierwszy figury rytmiczne nadały utworom wiodącego charakteru,
splatając je w sobie. Awangardowa klasyka (tym razem bez
klasycznych instrumentów) wtopiła się w rock i jazz i to w
takim stopniu, że nie sposób było myśleć o niej jako o muzyce
nie europejskiej. To tu przecież znajdowała się jej odwieczna
kolebka. Żaden muzyk innego kontynentu nie wpadłby na pomysł
tak mistrzowskiego połączenia stylów i muzycznych struktur.

Tak pozostało aż do kolejnego
wydawnictwa z 1986 roku pt.: "Heatwave". Teraz zespół tworzyło
siedmiu muzyków, a niektórzy z nich znaleźli się w jego
szeregach po raz kolejny. Utwory przypominały bardziej
instrumentalne, elektryczne "piosenki" i nic już nie było jak
kiedyś. Doszły do tego elementy, które na próżno by szukać w
UNIVERS ZERO lat siedemdziesiątych.
Zwiększoną rokowość muzyki zauważy wszak wyłącznie osłuchany
odbiorca, ale ambicje twórców sięgały nadal bardzo, bardzo
wysoko (np. ponad 20-minutowa, wstrząsająca kompozycja Andy
KIRKA "The Funeral Plain"). Równowagę burzyły podane tu poraz
pierwszy elektroniczne efekty, zajmując miejsce - tak typowym
dla zespołu DENISA - klasycznym wpływom. Grupa otrzymała nową
twarz, ale zaraz po tym przestała istnieć.
  
François Cardon, Gerard
Hourbette oraz Jean Pierre Soaren, czekający na swoją kolej.
Daniel DUNIS był zdania, że duch
UNIVERS ZERO sam z siebie i bez niczyjej
pomocy się ulotnił, co spowodowało rozłam i różnicę poglądów.
Jeszcze większą przyczyną był stały brak pieniędzy, z którym
grupa borykała się niemal od zawsze. Pogłoski zwiastowały
wprawdzie rychłe wskrzeszenie, z planów tych ale niestety nic
nie wychodziło. Niezmordowany leader
działał w tym okresie pod własnym nazwiskiem i wydał dwie
płyty. Pierwsza z nich pt.: "Sirius and the Ghost" to gotycki
rock progresywny, indywidualnie skomponowany na kompterze. W
muzyce tej autor odzwierciedlił minione przeżycia w zespole i
- dzięki wolnej ręce i żadnym zobowiązaniom - użył do tego
całkiem nowych środków.

Na drugiej płycie "Les Eaux
Troubles" z 1993 słychać było już jego dawnych kolegów: Guy
SEGERSA, Dirk DESCHEEMAKERA i Andy KIRKA. Zaprosił nawet
Pierre VERVLOESEMA, aby zagrał u niego na gitarze. Oprócz tego
- w ciągu wielu minionych lat - był stałym gościem francuskich
awangardzistów z Maubeuge ART ZOYD,
realizując z nimi trzy doskonałe płyty.

Całkiem niespodziewanie, u
schyłku tysiąclecia ukazał się nowy album
UNIVERS ZERO, na którym słychać nie
tylko dawnych znajomych, ale również
Reginalda TRIGAUX (syna Rogera) i Igora SEMENOFF. W jedenastu
utworach DENIS udowodnił słuchaczom, że jego twórczość i
sprawdzone koncepcje pozostałych członków nie należą do
przeszłości. Elektroniczne efekty przedostatniej płyty o dziwo
zniknęły, a ich miejsce zajęły oczekiwane od dawna elementy
klasyczne! Całość jest wprawdzie nieco łatwiejsza w odbiorze
jak dotąd, ale pojawiły się za to niuanse i dodatki
folklorystyczne, zakrapiane powiewem muzyki dawnej i
średniowiecznej. Niektóre pomysły tu zawarte przypominają
UNIVERS ZERO z ich starej, debiutanckiej
płyty.
  
Po zakończeniu pierwszej części konzertu
członkowie Univers Zero zeszli ze sceny. Od tego momentu sala
należała wyłącznie do Zaboitzeffa, Cardona i Hourbette.
Autor:
Volker Mantei, tłum. R. Kozub. Serdeczne podziękowanie dla Guy Segersa za pomoc.
|